MAGIA i jej tajemnice
(Robert Stiller)
Teoria cz.II
Z rozważań o czarnej i białej magii wynika pierwszy wniosek, dość prosty i oczywisty, którego jednak daremnie byśmy szukali w większości dostępnych publikacji. Bez względu na to, czy są one bardzo poważne i specjalistyczne, czy mają charakter popularny
Do kogo zwracają się zabiegi magiczne?
Można powiedzieć, że do bezososobowych sił natury. Kiedy np. szaman bije w bęben, aby wywołać grzmot, w czynności tej chodzi po prostu o metaforyczne pokrewieństwo huczących odgłosów i naiwne- może zresztą nie do końca naiwne?- domniemanie, że huk bębna może obudzić podobne zjawiska w naturze. Albo kiedy ma się jęczmień na oku i medycyna ludowa doradza pozbycie się go przez rzucenie w tył trzech ziarenek jęczmienia za lewe ramię.
Gdyż nie musi to być aż tak humorystycznie naiwne, jak mogłoby się wydawać. Przynajmniej nie na 100% i nie w każdym wypadku. Wrócimy do tego, nadzwyczaj ciekawego zagadnienia, gdy przyjdzie czas na zajęcie się teorią koincydencji, której odkrywcą i prekursorem był w szczególności znakomity austriacki bilog Paul Krammerer (1880-1962) w swoim dziele Prawo serii.
Na razie wystarczy odnotować, że chodzi tu o nadzwyczaj popularną zwłaszcza w wierzeniach ludowych magię opartą na analogii, którą jeszcze nieraz się będziemy zajmować. Jej elementów nie brakuje także w czarnej i białej magii. A jest dla niej charakterystyczne, że na ogół- chociaż i od tej reguły zdarzają się wyjątki- nie odwołuje sie ona do istot nadprzyrodzonych.
Jednakże najwżniejsza część magii całkiem wyraźnie skierowana jest właśnie do takich istot.
Cóż to za nadprzyrodzone istoty?
Zwykle kojarzy się z nimi duchy. Złe czy dobre. Do wyobraźni oczywiście bardziej przemawiają złe duchy, częściej zwane demonami lub diabłami. Choćby dlatego, że nie troszczą się one zbytnio o jakość moralną tego, z czym zwraca się do nich amator lub adept magii. Natomiast dobre duchy, najłatwiej (choć wcale niekoniecznie) kojarzące się z aniołami, nie są tak ślepo usłużne! Poza tym zniechęca do nich ten bezmiar ckliwości i niegustownej tandety, jaką od wieków Kościół roztacza wokół swych wyobrażeń o aniołach i karmi nią swoich wiernych, przyzwyczaja do niej, stwarzając wrażenie mdłej i słodkawej lichoty z dewocyjnych obrazków, przeciw której w normalnych ludziach buntuje się po prostu dobry gust i poczucie smaku.
Jednakże ani diabły, ani też anioły nie są winne tego, że w ich wyobrażaniu komuś brakuje gustu i rozsądku.
Ale oprócz duchów, złych czy dobrych, w magii występuje też inna postać. Ważniejsza od nich, mimo że tak łatwo się o niej zapomina. Ta postacią jest Bóg.
Oczywiście znów nie taki z pobożnych obrazków, z wyobrażeń głupiego katechety i z kazania dla otępiałych babek kościelnych. Na pewno też nie przywiązany do schematów, do fraeologii, do nawyków którejś pojedynczej religii. Bóg to sprawa o wiele za poważna na to, aby można go było w ten sposób ograniczać.
My też nie znamy o nim całej prawdy.
Możemy jednak dokładać starań, aby ujrzezć go z rozmaitych stron. W różnych ujęciach.
Zacznijmy więc od Boga w ujęciu Żydowskim. W tej kolejności nie ma nic dziwnego. Jest przecież faktem nie podlegającym dyskusji, że pojęcie jedynego Boga odkryli i przynieśli światu Żydzi. A później w naszych rozważaniach przyjdzie czas na rozmaite inne ujęcia Boga; nie w jakimś ogromnym zakresie, ale przynajmniej w takim, w jakim będzie on się pojawiał w naszym temacie magii.
A więc pierwsze pytanie: jak nazywa się Bóg żydowski?
Co zajrzeć do jakiegoś pisma lub książki, okazuje się, że Jahwe albo Jehowa. Tymczasem jest to pół prawdy albo cała nieprawda.
Gdzie mamy szukać imienia żydowskiego Boga? W źródłach żydowskich. To dla każdego chyba oczywiste. Z tych źródeł pierwszym i najważniejszym jest Pismo Święte czyli Biblia, czyli Stary Testament. Pisane oczywiście po hebrajsku. A po hebrajsku pisze się oczywiści alfabetem hebrajskim. Ten zaś (podobnie jak kilka innych alfabetów semickich z arabskim na czele) zapisuje, o czym kuż wiemy, wyłącznie (albo prawie wyłącznie) spółgłoski. Nie odróżnie też dużych i małych liter. Efekt jest taki , jak gdyby pytanie: Jak nazywa się Bóg żydowski? napisać w formie: JK NZW S BG ŻDWSK.
Dodam tylko, że w językach semickich (inaczej niż np. w polskim i wszystkich europejskich) znaczenie wyrazu mieści się głównie w spółgłoskach, a gramatyka i słowotwórstwo w przeplatających się z nimi samogłoskach. Inaczej mówiąc: pisanie samych spółgłosek może zmieniać głównie formę gramatyczną, lecz nie podstawowe znaczenie. Nie grozi więc efekt, jaki byłby niunikniony w polskim, gdzie z wyrazu napisacnego RK nie dałoby się odczytać, czy jest to RAK, ROK, RYK, ARAK, IRAK, IRKA, ARKA, UROK, REK, RĄK czy RĘKA. Więc mimo niewygody tekst hebrajski czyta się na ogół jednoznacznie.
Trzeba tylko dobrze znać język.
Żeby jednak nie polegać do końca na zawodnych umiejętnościach czytającego, Żydzi wprowadzili około 800r. system tzw. wokalizacji, w któraym samogłoski (oraz inne szczegóły wymowy) zapisuje się pod literami, nad nimi lub w nich za pomocą dodanych, malutkich kropek, kresek lub innych znaczków. Nazywa się to nekudot i umożliwia czytanie całkiem dokładnie. Dodatkową pomoc stanowią gdzieniegdzie matres lectionis, tzn. litery spółgłoskowe nie czytane jako spółgłoski, tylko sygnalizujące obecność takiej czy innej samogłoski.
Bez tych wyjaśnieńnie dałoby się zrozumieć, jako to jest naprawde z tym żydowskim imieniem Boga.
Otóż jest ono pisane w formie hebrajskich liter JHWH. Co wymawia się Jod-He-Waw-He.
Nazywa się to tetragramaton "czteroliterowiec". Po hebrajsku Szem ha-Meforasz "Imię Wyłożone", które to określienie też bywa używane w kabale jako imię Boga.
Nie wiadomo, jak to JHWH było wyamawiane ! Bo starożytni Żydzi nadzwyczaj serio traktowali Drugie Przykazanie" Lo tisza et-szem JHWH Elohejcha laszawe, co się tłumaczy:"Nie nadużywaj imienia Pana Boga twojego". Ich olbrzymi szacunek dla Boga powodował, że imienia JHWH w ogóle nie wymawiano! A wymowę jego znał tylko arcykapłan Świątyni w Jerozolimie, który dopiero przed śmiercią przekazywał ją na ucho swemu następcy: i to w najgłębszym sanktuarium Świątyni, bez świadków, szeptem i do tego przy zagłuszającym zgiełku instrumentów muzycznych. Żeby nikt nie podsłuchał.
Aż wydarzyło się, że w krawawych zamieszkach II stulecia n.e. urzędujący arcykapłan zginął, nim zdążył to imię przekazać dalej. Od tej pory nikt nie wie, jak wymawiać tetragramaton JHWH.
W głośnej lekturze Pisma Świętego i w modlitwach zastępuje się go innymi imionami Boga, zwykle Adonaj, co dosłownie znaczy "moi Panowie" i bywa używane również w takim znaczeniu, choć jako imię Boga znaczy po prostu "Pan". W mniej uroczystych zaś sytuacjach mówi się ha-Szem "Imię", używa się także skrzyżowanego z nich wyrazu Adoszem itd. Ale i to bardzo powściągliwie! Bo dla Żyda jest nie do pomyśłenia tak beztroskie wycieranie sobie gęby imieniem Bożym, jak to czynią chrześcijanie, wykrzykujący przy byle okazji: o Boże! jak Boga kocham! broń Boże! itp.
Żyd odbiera to jako bluźnierstwo.
Natomiast "Jahwe" i "Jehowa" to nie są w ogóle formy żydowskie (jakkolwiek wymawianie ich, ze względu na intencje, i tak pozostaje gorszącym i nidopuszczalnym chamstwem). Skąd się wzięły te formy? Po prostu do tetragramatonu JHWH zaczęto dopisywać nekudot z innego wyrazu: właśnie Adonaj, pisane tam dla przypomnienia, że takim wyrazem zastępuje się w głośnym czytaniu prawdziwe imię Boga. I kiedy po wiekach badacze chrześcijańscy wreszcie zaczęlii dukać po hebrajsku i łamać sobie głowę nad oryginałem Biblii, popełnił kilka ignoranckich błędów, wstawiając do spółgłosek JHWH źle odczytane samogłoski z wyrazu Adonaj: i tak powsatł "Jehowa".
Kiedy później zorientowano się w rozmiarach strzelonego byka, zaczęto kombinować: jaki samogłoski mogły tam być naprawdę? W drodze zawiłych dociekań filooficznych wymyślono, że chyba "Jahwe". Rzeczywiści ez kilku różnych pomysłów i hipotez ta rekonstrukcja wydaje się najbardziej prawdopodobna.
Jednak ani pewna, ani jedyna. Są też inne, np. "Joha" i "Jewe", chociaż te akurat niezbyt przekonujące.
Z początku zresztą nie wiedziano, co począć z tym końcowym H, więc pisano "Jehowah" i "Jahweh". Takie dziwaczne formy do dzisiaj pokutują w przekładach Biblii lub innych publikacji. Wreszcie połapano się, że końcowe H to wspomniane już mater lectionis: litera spółgłoskowa, lecz nie spółgłoska, tylko sygnał że na końcu imienia wymawiano jakąś smogłoskę. Jaką? Może długie E. Ale i to również pozostaje niepewne.
Znaczenie etymologiczne imienia JHWH pozostaje dyskusyjne. Można sie conajwyżej domyślać znaczeń: Będący, Tchnący, Powołujący do istnienia. A może "Jestem, który jestem" (Księga Wyjścia 3, 14). Lecz ta ostatnia formuła, jakkolwiek rozpowszechniona przez chrześcijańskie tłumaczenia Biblii, jest bardzo nieścisła. W oryginale brzmi ona: Ehje aszer ehje . Natura języka hebrajskiego nie pozwala dokładnie przełożyć tego zdania, którym (w odpoweidzi na pytanie Mojżesza) Bóg sam sie określił; ale gdyby się ktoś uparł, należałoby je wyrazić sztucznym i skomplikowanym zwrotem w rodzaju "Będę stającym się jako ten, który będzie się stawał" itp. To imię boskiego jestestwa, które użycza istnieani wszystkim rzeczom, Żydzi wolą pozostawiać jako nieprzetłumaczalne w formie Ehje Aszer-Ehje lub w skróconej Ehje, będącej pierwszym z dziesięciu kabalistycznych imion Boga.
W każdym razie JHWH to Bóg jedyny, nawet jeśli mówi się o nim także w liczbie mnogiej Elohim.
Kiedy powiada o sobie: "Uczyńmy człowieka na obraz nasz", (Księga Rodzaju 1, 26), "my" oznacza pluralis maiestatis. Dla Izraelitów był "panem zastępów" JHWH Cewaot (w chrześcijańskich tłumaczeniach przekręcone w Sabaoth) i samo Cewaot również bywa jego imieniem. W Księdze Samuela 17, 45 cewaot to ziemskie zastepy wojska, lecz gdzie indziej można przez to rozumieć aniołów albo gwiazdy. Inne wersje Boskiego imienia to powszechnie semickie El, pochodne od niego Eloah jako liczba pojedyncza od Elohim, Jah będące zapewne skrótem od JHWH i wreszcie Szadaj "Który (powiedział) Dość" wodom, chcącym pochłonąć całą ziemię, w rozumieniu "Potężny" i "Wszechmogący", może nawet "Niszczący". U proroków JHEH jawi się jako "bohater" i "wojownik", a miecz w jego dłoni to symbol Sądu. Lecz nie wolno przedstawić go w firmie obrazowej.
Trzeba dodać, że wyraz Elohim pojawia się też w znaczeniu "obcy bogowie, bożki" i wskazuje na to, że pierwotnie mogło tu właściwie chodzić o "bóstwa domowe, duchy przodków" i stąd ukształtowało się wreszcie znaczenie "osobisty Bóg każdego człowieka". W tradycji bowiem rabinackiej JHWH to Bóg nade wszystko miłosierny, natomiast Elohim sprawiedliwy. W pierwszym z tych aspektów wyraża się miłość do człowieka i serdeczne, nawet wyrozumiałe wychodzenie mu naprzeciw, w drugim zaś aspekcie podkreśla się, że Bóg może również być surowey, gniewny i bezlitosny.
We wszystkich zaś aspektach żydowski Bóg tym się pięknie różni od każdego innego, że człowiwkowi wolno z nim dochodzić swojej słuszności, spierać się i dyskutować. Oczywiście bez chamskiego spoufalania się, tylko z pełnią czci, pokory i w bojaźni Bożej. Zresztą spór taki prowadzi nieraz do tym lepszego uświadomienia sobie, że Bóg jednak miał słuszność i dlaczego. Z wielu przykładów przypomnijmy sobie, jak Lot targował się z Bogiem o to, dla ilu sprawiedliwych powinny ocaleć Sodoma i Gomora. Albo jak modląc się w ogrodzie Getsemane Jezus, jako prawdziwy Żyd, mówił do Boga: "Ojcze mój, jeżeli można, niech mnie ten kielich ominie... Ale nie według mojej woli, tylko twojej". Najsłynniejszy zaś przykład znajdujemy w XVII-wiecznej księdze Majse Buch, gdzie Rabi Elizer w dyspucie poprosił o znak Boga, kto ma rację, i słuszność jego zdania potwiedziły najpierw pochylające się ściany, a potem drzewo, które przesunęło się o dziesięć łokci. Lecz inaczej się na to zapatrujący Rabi Jehoszua oznajmił, że w tej sprawie nawet Bóg nie am nic do gadania, gdyż Pismo powiada:"Kiedy mędrcy spierają się o naczenie przepisu religijnego, o słuszności rozstrzyga zwykła większość głosów". A Bóg śmiejąc się radośnie zawołał: "Zwyciężyły mnie moje dzieci"
Nie wolno o tym zpominać, gdy słyszymy zbyt lekko powtarzany przez wielu frazes, że "bez względu na religię Bóg jest dla wszystkich ten sam". Raczej na odwrót! Skądże mamy wiedzieć, jaki on jest? Na pewno jednak niepojęty! I nie ulego wątpliwości, że w różnych religiach widzi się go inaczej i w dość rozmaitych aspektach.
Ale można je łączyć.
Choćby dla wzbogacenia tego, co rozumiemy. I zapewne w magii ta postawa będzie najwąściwsza.
Można by jeszcze wyliczyć sporo epitetów Boga żydowskiego, takich jak El Eljon "Bóg NAjwyższy", ha-Makom "Miejsce" obecności Bożej, Kedosz Jisrael "Święty Izraela", Abir Jaakow "Bojownik Jakuba", aramejskie Atik Jomin "Stary (Bóg ostatnich) Dni" itd. oraz tradycyjne 99 określających go przymiotników.
Ale to już są, ściśle biorąc, jego imiona.
Od czasów hellenistycznych imię Adonaj stało się częste w użyciu nie tylko żydoskim. Zwłąszcza w magii, w księgach czarodziejskich i na amultach. A gdy powstała masoneria, słowo to rozpowszechniło się w jej rytuale jako rozpoznawcze, fałszywa zaś forma Jehowa używana jest jako symbol "niewyrażalnego imienia" Boga. Przejęła ją też sekta Badaczy Pisma Świętego, znana jako Świadkowie Jehowy. I wreszcie w sztuce chrześcijańskiej cztery po hebrajsku pisane litery JHWH oznaczają Boga wszechmogącego.
Tak czy owak pewne jest, że spośród imion tych żadnego nie należy pochopnie pisać ani wymawiać. Choćby i w formie przekręconej. Lepiej tradycyjnie powiedzieć: Pan. Gdyż to znaczy (także i w codziennym użyciu) wyraż Adon, rozszerzony tu o tzw. przyrostek dzierżawczy aj "moi". Wszelki zaś "Jehowa" czy "Jahwe" to dla niektórych i tak bluźnierstwo; dla inncyh łąmanie drugiego z przykazań Boskich; co najmniej zaś urażanie żydowskich uczuć religijnych oraz manifestacja ciemnoty i złego gustu.
Powrót